Nawet nie zauważyłam, kiedy zleciały te dwa tygodnie. Codziennie powtarzne te same czynności (praca -> optymistyczny spacer na budowę -> powrót ze skwaszoną miną, bo zawsze było coś nie tak -> praca -> dom) sprawiły, że straciłam rachubę czasu.
Kiedy zaczęły się pracę nad łazienką myślałam, że 14 dni spokojnie wystarczy na jej całkowite wykończenie. Rzeczywistość okazała się bardziej brutalna i zmusza mnie do trenowania cierpliwości. Mimo wszystko jestem zadowolona, bo zostało tylko zagipsowanie ścianki i sufitu, pomalowanie i fugowanie. Później już TYLKO montaż urządzeń, szafki, oświetlenia. Coś czuję, że ekipa nie wyjdzie z tego pomieszczenia przez kolejne pół miesiąca ;)
A tak przebiegały prace:
Przeniesienie rur i wykucie półeczki
Płytki w romby - pieszczotliwie nazywane przez ekipę kołderką
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz